Tytuł:
Metro 2033
Tytuł
oryginału:
Метро
2033
Autor:
Dmitrij Głuchowski
Moja
ocena: 9/10
Witam
po dłuższej przerwie. Na dobry początek, dla rozruszania moich
szarych komórek, podzielę się z Wami swoimi odczuciami po
przeczytaniu książki „Metro 2033”. Raczej tylko dla porządku
nadmienię, że książka jest pierwszym tomem nieformalnej serii
książek osadzonych w post apokaliptycznym świecie jakim jest
Uniwersum Metro. Po raz pierwszy ten wymyślony świat zaprezentowany
został przez młodego Rosjanina, Dmitrija Głuchowskiego, właśnie
w tej książce. Pomysł chwycił jednak na tyle, że obecnie w
ramach tegoż Uniwersum osadzone jest już kilka książek różnych
autorów.
Na
początek słów kilka o samym Uniwersum gdyż wizja autora i
założenia tegoż świata w dużej mierze wpływają na odbiór
całości, przynajmniej tak było w moim przypadku. Skonfliktowana i
wiecznie z sobą wojująca ludzkość doprowadziła w końcu do
wybuchu totalne, wyniszczającej wojny. Wojny prowadzonej przy użyciu
broni atomowej, biologicznej i jakiej tam jeszcze nie wymyślono.
Wojny prowadzonej z taką zaciekłością i furią, że w ostatecznym
rozrachunku nikt nie próbował już nawet zwyciężyć, ważne było
żeby wyniszczyć przeciwnika samemu także obracając się w popiół.
Przed zagładą udało się uchronić kilku-, kilkunastotysięcznej
grupie wybrańców, która schronienie znalazła w sieci tuneli i
stacji moskiewskiego metra. Czy i ewentualnie gdzie jeszcze
przetrwali ludzie z tej powieści się nie dowiadujemy, jest to spory
atut wizji Głuchowskiego pozwalający rozbudowywać innym autorom
świat o inne miejsca i inne historie.
Akcja
powieści rozgrywa się kilkanaście lat od zakończenia wojny.
Ludzie jakoś się w tym nowym środowisku zaadoptowali. Żyją
(wegetują?) w małych społecznościach na poszczególnych stacjach
metra, walczą o życiu z potworami i mutantami, efektem użycia w
trakcie wojny broni biologicznej. Walczą ze swoimi paranojami i
strachem przed ciemnymi tunelami. Co śmielsi i bardziej rządni
przygód i luksusów wychodzą na powierzchnię w poszukiwaniu opału,
wszelkiego rodzaju użytecznych przedmiotów i narzędzi a także
książek. Tak, to stalkerzy, osobnicy znani już z innych powieści,
przede wszystkim z „Pikniku na skraju drogi” braci Strugackich.
Społeczeństwo
metra to jakby laboratoryjny model naszego świata. Obywatele metra,
tak jak i my, dają się owładnąć różnym ideom, religiom.
Poszczególne stacje opanowane są przez komunistów, faszystów,
nawróconych chrześcijan, ludzi dla których jedyną religią jest
handel i gospodarka. Świat ten, z misją mającą przynieść
ratunek jego stacji, przemierza nasz bohater, młody chłopak Artem.
Początkowy prowincjusz i idealista bardzo szybko musi dojrzeć i
zweryfikować swoje poglądy na otaczający go świat. Pod tym
względem „Metro 2033” to typowa książka drogi. Misja,
obowiązek, przebyta droga i na koniec odkrycie, że nic nie jest
takie jak się na początku wydawało. Rodzące się w trakcie
podróży dziesiątki pytań o cel i sens naszego istnienia na
świecie to coś z czym nasz bohater musi się mierzyć na każdym
kroku. Jaki jest sens i cel tego, by ludzkość przetrwała za
wszelką cenę, jak szczury w ciemnych tunelach, na kolanach i w
zezwierzęceniu?
Trudno
w recenzji opisać zakończenie tej wędrówki nie psując
jednocześnie lektury kolejnym czytelnikom. Obnażona zostaje natura
człowieka, który nie rozumiejąc czegoś po prostu to niszczy. I
nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że może właśnie zniszczył
swoją przyszłość i szansę na prawdziwe ocalenie.
Muszę
powiedzieć, że dawno już nie czytałem tak wizjonerskiej książki
science fiction. Zagłębiając się w świat Metra momentami czułem
się jak podczas pierwszej lektury „Diuny”, i niech to będzie
najlepszą recenzją. Sugestywnie oddany świat tuneli sprawił, że
po odłożeniu książki i zgaszeniu światła zawsze czułem się
nieswojo. Wiele cennych obserwacji na temat ludzkiej kondycji dało
wiele do myślenia. I po lekturze tak mrocznej wizji tym bardziej
cieszyły oko jesienne kolory i uroki świata za oknem.
Książkę
bardzo gorąco polecam wszystkim miłośnikom prawdziwej, nie bojącej
się trudnych tematów i pytań fantastyki. Nie wiem jak prezentują
się pozostałe książki osadzone w tym Uniwersum, ale już dla tej
jednej warto się z nim zapoznać.
Książkę
przeczytałem w ramach wyzwania czytelniczego „Blackout”.