piątek, listopada 07, 2014

Po co nam to wszystko?

1
Tytuł: Metro 2033
Tytuł oryginału: Метро 2033

Autor: Dmitrij Głuchowski


Moja ocena: 9/10




Witam po dłuższej przerwie. Na dobry początek, dla rozruszania moich szarych komórek, podzielę się z Wami swoimi odczuciami po przeczytaniu książki „Metro 2033”. Raczej tylko dla porządku nadmienię, że książka jest pierwszym tomem nieformalnej serii książek osadzonych w post apokaliptycznym świecie jakim jest Uniwersum Metro. Po raz pierwszy ten wymyślony świat zaprezentowany został przez młodego Rosjanina, Dmitrija Głuchowskiego, właśnie w tej książce. Pomysł chwycił jednak na tyle, że obecnie w ramach tegoż Uniwersum osadzone jest już kilka książek różnych autorów.

Na początek słów kilka o samym Uniwersum gdyż wizja autora i założenia tegoż świata w dużej mierze wpływają na odbiór całości, przynajmniej tak było w moim przypadku. Skonfliktowana i wiecznie z sobą wojująca ludzkość doprowadziła w końcu do wybuchu totalne, wyniszczającej wojny. Wojny prowadzonej przy użyciu broni atomowej, biologicznej i jakiej tam jeszcze nie wymyślono. Wojny prowadzonej z taką zaciekłością i furią, że w ostatecznym rozrachunku nikt nie próbował już nawet zwyciężyć, ważne było żeby wyniszczyć przeciwnika samemu także obracając się w popiół. Przed zagładą udało się uchronić kilku-, kilkunastotysięcznej grupie wybrańców, która schronienie znalazła w sieci tuneli i stacji moskiewskiego metra. Czy i ewentualnie gdzie jeszcze przetrwali ludzie z tej powieści się nie dowiadujemy, jest to spory atut wizji Głuchowskiego pozwalający rozbudowywać innym autorom świat o inne miejsca i inne historie.

Akcja powieści rozgrywa się kilkanaście lat od zakończenia wojny. Ludzie jakoś się w tym nowym środowisku zaadoptowali. Żyją (wegetują?) w małych społecznościach na poszczególnych stacjach metra, walczą o życiu z potworami i mutantami, efektem użycia w trakcie wojny broni biologicznej. Walczą ze swoimi paranojami i strachem przed ciemnymi tunelami. Co śmielsi i bardziej rządni przygód i luksusów wychodzą na powierzchnię w poszukiwaniu opału, wszelkiego rodzaju użytecznych przedmiotów i narzędzi a także książek. Tak, to stalkerzy, osobnicy znani już z innych powieści, przede wszystkim z „Pikniku na skraju drogi” braci Strugackich.

Społeczeństwo metra to jakby laboratoryjny model naszego świata. Obywatele metra, tak jak i my, dają się owładnąć różnym ideom, religiom. Poszczególne stacje opanowane są przez komunistów, faszystów, nawróconych chrześcijan, ludzi dla których jedyną religią jest handel i gospodarka. Świat ten, z misją mającą przynieść ratunek jego stacji, przemierza nasz bohater, młody chłopak Artem. Początkowy prowincjusz i idealista bardzo szybko musi dojrzeć i zweryfikować swoje poglądy na otaczający go świat. Pod tym względem „Metro 2033” to typowa książka drogi. Misja, obowiązek, przebyta droga i na koniec odkrycie, że nic nie jest takie jak się na początku wydawało. Rodzące się w trakcie podróży dziesiątki pytań o cel i sens naszego istnienia na świecie to coś z czym nasz bohater musi się mierzyć na każdym kroku. Jaki jest sens i cel tego, by ludzkość przetrwała za wszelką cenę, jak szczury w ciemnych tunelach, na kolanach i w zezwierzęceniu?

Trudno w recenzji opisać zakończenie tej wędrówki nie psując jednocześnie lektury kolejnym czytelnikom. Obnażona zostaje natura człowieka, który nie rozumiejąc czegoś po prostu to niszczy. I nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że może właśnie zniszczył swoją przyszłość i szansę na prawdziwe ocalenie.

Muszę powiedzieć, że dawno już nie czytałem tak wizjonerskiej książki science fiction. Zagłębiając się w świat Metra momentami czułem się jak podczas pierwszej lektury „Diuny”, i niech to będzie najlepszą recenzją. Sugestywnie oddany świat tuneli sprawił, że po odłożeniu książki i zgaszeniu światła zawsze czułem się nieswojo. Wiele cennych obserwacji na temat ludzkiej kondycji dało wiele do myślenia. I po lekturze tak mrocznej wizji tym bardziej cieszyły oko jesienne kolory i uroki świata za oknem.

Książkę bardzo gorąco polecam wszystkim miłośnikom prawdziwej, nie bojącej się trudnych tematów i pytań fantastyki. Nie wiem jak prezentują się pozostałe książki osadzone w tym Uniwersum, ale już dla tej jednej warto się z nim zapoznać.


Książkę przeczytałem w ramach wyzwania czytelniczego „Blackout”.

sobota, września 27, 2014

Poznańskie Dni Fantastyki

0


Witam,

To już za tydzień kolejne Poznańskie Dni Fantastyki! W zeszłym roku przegapiłem, w tym będę na bank. Przyznaje, że na imprezę wybieram się po raz pierwszy. Lokalizacja imprezy bardzo fajna, weekend bez sprecyzowanych planów, nic tylko meldować się w Poznaniu.

Strona imprezy tutaj, chociaż zbyt wielu szczegółów na niej nie znajdziemy:

Poznańskie Dni Fantastyki - 3-4 października 2014

Ktoś był w poprzednich latach i może podzielić się wrażeniami? Ktoś wybiera się w tym roku?

niedziela, września 14, 2014

Powrót...

1
Witajcie Szanowni Goście odwiedzający mój blog. Bardzo długo mnie tutaj nie było. Nie pojawiały się nowe recenzje, nie uaktualniałem Waszych wyników w wyzwaniu czytelniczym. Powodem było całkowite odcięcie od internetu. Wracam i teraz powinno już być normalnie, no może jeszcze jedna około tygodniowa przerwa w październiku się trafi jak kupię w końcu nowy komputer.
W pierwszej kolejności postaram się do końca nadchodzącego tygodnia uaktualnić wyniki wyzwania czytelniczego.

Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że nie całkiem się zniechęciliście :)

niedziela, czerwca 08, 2014

Na krańce Światów i dalej

3
Tytuł: Długa Ziemia
Tytuł oryginału: The Long Earth
Autor: Terry Pratchett & Stephen Baxter

Rok wydania oryginału: 2012

Moja ocena: 7+/10


Od dłuższego czasu bardzo chciałem sięgnąć po ten tytuł. A to zobaczyłem gdzieś okładkę, a to przeczytałem coś w sieci, lektura cały czas była jednak odkładana. Inne tytuły w danym momencie kusiły bardziej lub były pod ręką. W końcu jednak i ja zmierzyłem się z efektem pracy duetu autorskiego. Czy książka spełniła moje oczekiwania? Cóż, dojdziemy i do tego...

wtorek, czerwca 03, 2014

Ocalone przed zmieleniem - stos mocno nietypowy

3
Telefon od znajomego mającego dostęp do skupu złomu znajdującego się kilkanaście metrów od firmy, w której pracuję: "Jak masz chwilę to wpadnij, właśnie wysypali z kontenera 800 kilogramów książek z likwidowanej biblioteki". No to oczywiście pobiegłem, pomimo tego że w pracy urwanie głowy. Książki wysypane z inną makulaturą pomiędzy zwykły złom metalowy tak, że żeby sięgnąć po jakąś wypatrzoną pozycję trzeba brutalnie wspiąć się buciorami na stertę.
Likwidowany księgozbiór w 90 procentach zawierał mało atrakcyjne wydania socjalistycznej propagandy, widać ktoś już przebrał regały przed załadowaniem reszty do kontenera... Książki niemiłosiernie zakurzone, będą musiały przejść solidne odkurzanie zanim trafią na regal. Tyle udało mi się wyłowić i uratować:



niedziela, maja 18, 2014

...i odpuść nam Ojców winy...

0
Tytuł: Akta Odessy
Tytuł oryginału: The ODESSA File
Autor: Frederick Forsyth

Rok wydania oryginału: 1972

Moja ocena: 6+/10


Osiemnaście lat to okres potrzebny do osiągnięcia pełnoletności. W dorosłe życie wchodzi nowy obywatel, najczęściej buntowniczo nastawiony do ideałów i racji pokolenia swoich rodziców. Dokładnie tyle upłynęło też od zakończenia II wojny światowej do czasu opisanego przez brytyjskiego mistrza sensacji w „Aktach Odessy”. Osiemnaście lat od klęski Niemiec, osiemnaście lat prób budowy nowego, lepszego świata i osiemnaście lat ujawniania i ścigania zbrodniarzy przeciwko ludzkości. Dla pełniejszego obrazu dodać należy, że książka na świecie wydana została w 1972 roku, a więc dwadzieścia siedem lat od zakończenia wojny, spore grono jej czytelników znało więc wojnę już tylko z lekcji historii i wspomnień bliskich. A jak odbiera się ją dzisiaj, gdy emocje wokół poruszanych tematów zdążyły już ostygnąć?

czwartek, maja 15, 2014

Magia Alhambry

0
 Wykonawca: Loreena McKennitt
Tytuł: Nights From The Alhambra

Data i miejsce rejestracji: wrzesień 2006, Alhambra (Grenada,, Hiszpania)
Rok wydania: wrzesień 2007

Moja ocena: 9/10


Nie samymi książkami człowiek żyje. Dla mnie osobiście muzyka jest co najmniej równie ważna jak słowo pisane. Poświęcam jej sporo czasu, bardzo często przy niej czytam i czasami bywa tak, że niektóre książki z mojej półki nieodparcie kojarzą mi się z konkretnymi albumami muzycznymi.
Magia muzyki najpełniej uwidacznia się moim zdaniem wtedy, gdy mamy do czynienia z żywą muzyka. I właśnie zapis takiego magicznego koncertu wybrałem dzisiaj do zaprezentowania.