Tytuł:
Azazel
Tytuł
oryginału:
Азазель
Autor:
Boris Akunin
Moja
ocena: 8/10
„Geniusz jest u nas rzadkością, wręcz cudem, a przecież kto to jest geniusz? To człowiek, któremu się poszczęściło. Jego życie ułożyło się tak, że wybrał właściwą drogę.”
Chciałbym
Wam dzisiaj przedstawić pierwszą część serii książek o
przygodach detektywa Erasta Fandorina. Akcja jego przygód osadzona
jest w carskiej Rosji, główny bohater zwiedza także trochę
ówczesnego, niezwykle barwnego, świata. Kiedy jakiś czas temu
rozglądałem się za ciekawym i lekkim kryminałem na letnie,
wakacyjne czytanie to właśnie sceneria tej serii była jedną z
tych rzeczy, które przykuły moją uwagę.
Wyprzedzając
trochę rozwój wypadków powiem, że w kolejnych tomach cyklu możemy
śledzić rozwój detektywistycznej kariery naszego bohatera. W
„Azazelu” poznajemy go więc jako skromnego, nieśmiałego
rejestratora kolegialnego (mówiąc bardziej współcześnie
kancelistę) jednego z moskiewskich posterunków policji. Jak już
wspomniałem jest to młodzieniec nieśmiały, ale równocześnie
bardzo inteligentny i pracowity. Jest także obdarzony nieprzeciętną
intuicją i zdolnością analitycznego myślenia. Czyli cechami,
które dobry detektyw mieć powinien. Swoją detektywistyczną
przygodę rozpoczyna dosyć przypadkowo i po drodze musi zapłacić
za swoje nieopierzenie i wykazywaną czasami nadgorliwość
debiutanta.
No
właśnie, po drodze... wróćmy więc do samego początku. Mamy więc
rok 1876, piękne wiosenne popołudnie i sielankową atmosferę
spacerów obywateli z wyższych sfer po jednym z moskiewskich parków.
Taką właśnie scenerię wybiera sobie na popełnienie samobójstwa
pewien student. Dodajmy, że student bogaty, młody mężczyzna przed
którym świat powinien stać otworem. Okoliczności zajścia są
więc dosyć tajemnicze (nie zdradzę szczegółów by nie psuć
lektury, ale dowiadujemy się przy okazji sporo o pochodzeniu pewnej
„gry”, która obecnie kojarzona jest z krajem innym niż ten z
którego pochodzi), tym bardziej gdy okazuje się, że cały swój
majątek nieszczęśnik zostawił w testamencie pewnej angielskiej
filantropce i społeczniczce zakładającej w całej Europie
przytułki dla sierot.
Zawiązanie
akcji mamy więc klasyczne. Dalej także jest klasycznie i zgodnie z
konwencją: międzynarodowa afera, coraz to nowe tarapaty naszego
sympatycznego bohatera, szwarc charaktery, femme fatale i
eksplodujące pierwsze młodzieńcze zauroczenie oraz miłość.
Powiecie, że znacie to już z tylu książek, że nie warto tego
przerabiać po raz kolejny? Być może, ale tutaj do głosu dochodzi
niezaprzeczalny atut książek Akunina: lekki i żartobliwy, a
równocześnie bardzo inteligentny, ciepły i typowo słowiański
styl. To się po prostu bardzo dobrze czyta. Książka skrzy się
humorem, także wynikającym z tego jak ówcześni ludzie odbierali
nowinki techniczne, które dla nas są muzealnymi eksponatami.
Kolejne opresje w jakie wpada i to jak z nich wychodzi nasz
żółtodziób wciągają nas w swój wir, są zgrabnie i
inteligentnie obmyślone. Widać, że autor wie jak w sposób świeży
i interesujący dla czytelnika po raz kolejny ożywić gatunek
literacki, w którym szalenie trudno o nietuzinkowość. Jeżeli ktoś
lubi połączenie lekkości lektury z inteligentną i piękną
językowo formą to istnieje spora szansa, że ten tytuł przypadnie
mu do gustu.
Gorąco
zachęcam do zawarcia bliższej znajomości z Erastem Pietrowiczem
Fandorinem. Już przy pierwszym kontakcie można sobie wyrobić swoją
opinię o łatwo rozpoznawalnym stylu autora. Jeżeli komuś z
czytelników styl ten przypadnie do gustu, to na koniec mam bardzo
dobrą wiadomość. „Azazel” nie jest najlepszą częścią
cyklu, a w kolejnych tomach najczęściej jest jeszcze lepiej.
A że doczekaliśmy się w Polsce wydania już trzynastu tytułów
serii jest więc po co sięgać. Ja jestem aktualnie przed lekturą
części szóstej, staram się jednak dawkować sobie przyjemność i
nie czytać ich częściej niż jedną na 3-4 miesiące. Musi się
pojawić ten dreszczyk emocji i oczekiwania. Co jakiś czas będę
przedstawiał kolejne pozycje serii, która podbiła moje serce.
„W ludziach cenię tylko odwagę, całą resztę można udawać.”
2 Response to Cień Upadłego Anioła zmrozi Twoje serce
Bardzo lubię książki o Eraście, choć akurat "Azazel" póki co najmniej mi się podobał. Za to świetnie czytało mi się "Lewiatana" :)
Przeczytałam wszystkie polskojęzyczne Fandoriny i zaczęłam od początku:) Widzę i doceniam jak konsekwentnie buduje Akunin swojego bohatera, pozwalając mu dojrzewać w każdym tomie, jednocześnie widzi się pewne związki przyczynowo-skutkowe i emocjonalne z "Azazelem". Cały cykl to świetna rozrywka z intrygującymi intertekstualnymi nawiązaniami. A do tego tomu mam szczególny sentyment ze względu na Hrabiego Zurowa, najbardziej słowiańską ze słowiańskich dusz:)
Prześlij komentarz